Zostań

.
.
. . . O! Nocna samotności!
. . . Czymże mam Cię ugościć,
. . . aby było Ci u mnie
. . . beztrosko bezrozumnie?
. . . W cichości na biegunach
. . . drży pajęczyny struna.
. . . Wzrok wciąż błądzi po ścianie
. . . bezgwiezdnie i bezładnie.
.
.
. . . . . . Zostań.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień,
. . . . . . jeśliś jest dziewuszką.
. . . . . . Zostań.
. . . . . . Zostań u mnie... Na dzień
. . . . . . Na dzień skryjesz się pod łóżko.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień
. . . . . . i tydzień leń się, leń!
. . . . . . Bo noce tak pachną bzem!
.
.
. . . Się milczkiem będzie wlokło.
. . . W jedno za drugim okno
. . . księżyc zajrzy znów do mnie
. . . bezczelnie i bezdomnie
. . . w podłodze liczyć szpary,
. . . skąd cisną się koszmary;
. . . na stół do słojów się garnąć
. . . w bezowocną bezbarwność.
.
.
. . . . . . Zostań.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień.
. . . . . . Jeśliś jedną z kobiet,
. . . . . . zostań.
. . . . . . Zostań u mnie... Na dzień
. . . . . . ukryjesz się w garderobie.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień
. . . . . . i tydzień leń się, leń!
. . . . . . Bo noce tak pachną bzem
.
.
. . . O! Nocna samotności!
. . . Czymże mam Cię uprosić,
. . . aby było wiosenniej,
. . . bezlitośniej, bezsenniej?
.
.
. . . . . . . . . Zostań.
. . . . . . . . . Zostań u mnie na dzień,
. . . . . . . . . gdyś Ty jest... mężczyzna?!
. . . . . . . . . . . . Zostań.
. . . . . . . . . . . . Zostań tam, gdzieś Ty był!
. . . . . . . . . . . . Tam! Gdzie Twoja bielizna!
. . . . . . . . . Zostań u niej na dzień
. . . . . . . . . i tydzień się z nią leń,
. . . . . . . . . bo noce tak pachną bzem.
.
.
. . . O! nocna samotności,
. . . jak uczynić zadość ci?
. . . Bałaganem znów pachnie
. . . bez... ładnie
.
.
. . . . . . Zostań.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień,
. . . . . . jeśliś jedną z kobiet.
. . . . . . Zostań,
. . . . . . zostań u mnie. A dzień?
. . . . . . Przeczekaj dzień w garderobie.
. . . . . . Zostań u mnie na dzień
. . . . . . i tydzień leń się, leń!
. . . . . . Bo noce tak pachną bzem.
.
..
..
... . .. . . . . . . . . . . Juliusz Wnorowski
. . .

2 komentarze:

  1. Jul,
    chiałabym aby mój komentarz zabrzmiał tak szczerze jak Twój utwór, który wzruszył mnie, ale i miejscami rozbawił.
    Bardzo podoba mi się utożsamienie [i]nocnej samotności[/i] z kobietą.
    Ładnie i przede wszystkim nienachalnie zapraszasz na noc... gdy kwitną bzy.

    Zostaję! I to na dłużej niż tydzień. ;-)
    Jak leniuchować to tylko z poetą,
    którym niewątpliwie jesteś.

    Serdecznie pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdo,
    serdecznie dziękuję za przemiły komentarz.

    Pozdrawiam,
    jul

    OdpowiedzUsuń