Daltonista

.
.
. . . powiało jesienią
. . . już liście się mienią
. . . już liście się mienią
. . . wzorzyście w dół
.
. . . a wiatr się zaśmiewa
. . . od drzewa do drzewa
. . . od drzewa do drzewa
. . . gdzie tak dawno dawno się snuł...
.
.
. . . . . . chłopak
. . . . . . chłopak chłopak bez celu
. . . . . . się włóczył się uczył bzdur
. . . . . . chłopak
. . . . . . chłopak chłopak jak wielu
. . . . . . nieczuły na zieleń gbur
.
.
. . . po oczach aż biła
. . . po burzy świeciła
. . . i w uszy ptasiła
. . . i w niebo głos
.
. . . igrała zmysłami
. . . dyszało w niej bzami
. . . dyszało w niej bzami
. . . gdy on widział tylko swój nos
.
.
. . . . . . chłopak
. . . . . . chłopak chłopak bez celu
. . . . . . się włóczył się uczył bzdur
. . . . . . chłopak
. . . . . . chłopak chłopak jak wielu
. . . . . . nieczuły na zieleń gbur
.
.
. . . przedwczesnej jesieni
. . . w obłokach czerwieni
. . . wspomnienie zieleni
. . . już nie ma jej
.
. . . wiatr stawia kołnierze
. . . deszcz klepie pacierze
. . . deszcz klepie pacierze
. . . czerwieni coraz to mniej
.
.
. . . . . . chłopak
. . . . . . chłopak chłopak bez celu
. . . . . . wciąż włóczył się uczył bzdur
. . . . . . teraz
. . . . . . facet facet jak wielu
. . . . . . nieczuły na czerwień gbur
.
.
.
.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Juliusz Wnorowski
.

Najkrótsza noc

.
.
. . . Żaluzji cień owija nas
. . . różową partyturą.
. . . I daje brzask do wrzasku znak
. . . rozplotkowanym wróblom.
. . . Gadają tak, że nawet zmierzch
. . . rozmowy im nie przerwie.
. . . A we mnie gra
. . . ta noc, i ty, i czerwiec.
.
.
. . . . . . Najkrótsza noc - noc świętojańska,
. . . . . . najkrótsza noc - ta noc pogańska
. . . . . . skończyła się.
. . . . . . Lecz jutro i pojutrze
. . . . . . będą na szczęście dłuższe.
.
.
. . . Spóźniony świt układa cień
. . . żaluzji w zimną pościel.
. . . Za oknem śnieg. I tylko wiatr
. . . otwiera mróz na oścież.
. . . Nie mówią nic przez cały dzień
. . . naburmuszone wróble,
. . . aż trochę żal,
. . . że noc, że ja, że grudzień.
.
.
. . . . . . Najdłuższa noc i dzień bezsenny.
. . . . . . Najdłuższa noc - noc bez tajemnic
. . . . . . skończyła się.
. . . . . . Już jutro i pojutrze
. . . . . . będą na szczęście krótsze.
.
.
. . . . . . . . . Tak we mnie gra!
. . . . . . . . . Wciąż we mnie gra
. . . . . . . . . ta noc, i ty, i czerwiec.
.
.
. . . . . . Najkrótsza noc - noc świętojańska,
. . . . . . najkrótsza noc, ta noc pogańska
. . . . . . skończyła się.
. . . . . . Lecz jutro i pojutrze
. . . . . . będą na szczęście...
.
...
. .
. .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Juliusz Wnorowski
. . .
.

Zachować spokój

.
.
. . . .Zachować spokój,
. . . .zachować spokój
. . . .jest bardzo łatwo, gdy patrzysz z boku.
. . . .Ale co zrobić, gdy z każdej strony
. . . .wzbudzają cudze niepokój żony!
.
.
. . . .Zachować spokój,
. . . .zachować spokój
. . . .jak? gdy człowiekiem coś targa w środku?!
. . . .Gdy niepokoją, wyobraź sobie,
. . . .twą żonę obcych mężowie kobiet!
.
.
. . . .Zachować spokój,
. . . .zachować spokój
. . . .i fantazjować znów skok na boku.
. . . .Ale co zrobić, gdy tak cię drażni,
. . . .że żonie nie brak też wyobraźni!
.
.
. . . .Zachować spokój,
. . . .zachować spokój.
. . . .Tak! Prawdą w oczy się ty nie w szokuj!
. . . .Gdy patrzysz w lustro, to dostrzec umiej:
. . . .za ciebie wyszła z fantazji bujnej.
.
.
. . . .Zachować spokój!
. . . .Zachować spokój
. . . .trza było kiedyś - w czas amoku!
. . . .A teraz nie ma o co się złościć
. . . .na głupi w piosnce tekst o zazdrości.
.
.
. . . .Zachowaj spokój,
. . . .Zachowaj spokój,
. . . .bo przyda Ci się on w epilogu.
. . . .Więc spokój gromadź, a nie trwoń spokoju!
. . . .Zbieraj, oszczędzaj w duchowym znoju!
.
.
. . . .Zachowuj spokój.
. . . .Zachowuj spokój!
. . . .Rok tak za rokiem spokojnie rokuj.
. . . .Przyda się później - na więcej nie licz
. . . .niż towarzystwo i wdzięk anielic
. . . .
.
.
.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Juliusz Wnorowski
. . . .